
Problemów ciąg dalszy. Najpierw wścieklizna, teraz dzikie wysypiska w Wesołej. Nie dość, że są, to jeszcze dzielnica nic z tym nie zrobi.
Niestety to prawda - dzikie wysypiska w Wesołej stanowią coraz większy problem, szczególnie w zimie. Te znajdują się w kilku miejscach (dokładne adresy w galerii artykułu).
Radni wielokrotnie interweniowali, pisząc różne interpelacje. Teraz w "koszu na pisma" umieszczono kolejne, dotyczące oczyszczania i utrzymywania tej czystości na terenie Wesołej. Niestety zdaje się, że nic nie ruszy się do przodu.
W odpowiedzi na interpelację radnej Małgorzaty Zaremby, zastępca burmistrza dzielnicy Krzysztof Kacprzak wskazał, iż wspomniane obszary, gdzie ludzie zostawiają różnej maści odpady, nie są objęte kontrolą Straży Miejskiej.
Co smutniejsze, w zeszłym roku w budżecie Wydziału Ochrony Środowiska na zadaniu „Likwidacja dzikich wysypisk” zaplanowano kwotę 16.500 złotych. Czy jest to aktualnie wykorzystywane? Chyba nie bardzo.
Ba, dzielnica nie posiada nawet informacji o ilości przypadków, w których sprawcy nielegalnego składowania odpadów zostali ustaleni. Szkoda, nie da się nawet porównać obecnej sytuacji do lat poprzednich.
W odpowiedzi na zapytanie o problem zbagatelizowano także jego rozmiar:
Dzikie wysypiska to miejsca niezabezpieczone i nieprzystosowane do składowania odpadów. Jednak na terenie Dzielnicy Wesoła odpady podrzucane są rzadko, bardzo szybko są usuwane, co nie powoduje dalszego ich gromadzenia.
A śmieci podrzucane są wcale nie tak rzadko...
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie